Najlepszy sposób na przesilenie wiosenne.

Dopadło mnie przesilenie wiosenne. Na pewno to znacie: jakaś słabość, nic się nie chce (poza spaniem).  Może to brak słońca, może witamin, a na pewno zmęczenie szarością i chłodem. W takiej sytuacji najlepiej wpływa na człowieka zaplanowanie jakiegoś szybkiego wypadu tam, gdzie ciepło.W biurach pełno jest ofert wiosennych wycieczek: tradycyjnie króluje Egipt, wycieczki objazdowe oraz city-breaki: krótkie, najczęściej weekendowe pobyty w miastach Europy. Egipt może być dobrym pomysłem dla aktywnych: polecam kurs kite-surfingu, zarówno w Sharm jak i w Hurgadzie znajdują się polskie bazy kite-surfingowe. Fantastyczna zabawa.
Oczywiście nie od razu można latać jak mistrzowie, ale tygodniowy kurs wystarczy, aby całkiem, całkiem radzić sobie na wodzie.
Wadą takiego wyjazdu jest to, że trzeba mieć wolny cały tydzień i koszty nie należą do najniższych. Nie będę się jednak więcej rozwodził ani nad tym tematem. Jeśli ktoś ma ochotę na taką zabawę to odpowiednie namiary znajdziecie pod linkiem bazy kitesurfingowej, a i sam przelot z hotelem można w ciągu 5 minut zarezerwować on-line, choćby na stronie Comfort Clubu.

Jeśli jednak kogoś takie zabawy nie kręcą i nie potrzebuje asysty w załatwianiu przelotów i pobytu, to mamy właśnie idealną porę roku na skorzystanie z tanich przelotów do miast europejskich. Kupowanie takich imprez w biurach podróży nie ma po prostu sensu. O ile marne są szanse na zorganizowanie wypadu do Egiptu taniej niż za pośrednictwem biura, o tyle załatwienie samemu wypadu do Madrytu, Rzymu czy gdzie tam jeszcze - jest banalnie proste.
Podaję więc 3 kroki do przyrządzenia idealnego lekarstwa na przesilenie wiosenne:
- kupujemy bilet on-line, nalepiej w Ryanair, Wizzair czy innej linii, która ma najlepsze ceny (trzeba czasem trochę poszperać)
- wchodzimy na dowolny portal rezerwacji noclegów i rezerwujemy on-line podając tylko nr. karty. Polecam www.venere.com - duży wybór, wiarygodność i znakomicie zorganizowany system potwierdzeń na maila i komórkę.
- kupujemy przewodnik, najlepiej nie taki gdzie jest przewaga obrazków, tylko albo coś wybitnie praktycznego (tu rządzi Lonely Planet), albo lepszego merytorycznie a słabszego praktycznie - Baedekera.
Przewodnik zamiast portalu rezerwacyjnego?
Na temat przewodników, a zwłaszcza Lonely Planet napiszę kiedy indziej, tu warto tylko wspomnieć, że o ile Baedekery dostępne są już w wersji polskiej (tylko część oferty), o tyle nie słyszałem, żeby Lonely Planet miało polskie wydania. Mimo to warto: są to przewodniki nieustannie aktualizowane i dające nieocenione wskazówki pod względem praktycznym: gdzie zjeść, gdzie spać, jak się przemieszczać. Do tego wystarczy przeciętna znajomość angielskiego. Co najważniejsze, na prawdę ciężko znaleźć przyzwoite lokum za niższe pieniądze niż miejscówki prezentowane w tych książkach, ciężko znaleźć średniej klasy hotele z bardziej adekwatną ceną i wreszcie ciężko znaleźć miejsca bardziej luksusowe niż te, które książka poleca tym, którzy z pieniędzmi się nie liczą. A wierzcie, o bardzo wielu przewodnikach nie można tego powiedzieć.
Jeżeli mamy Lonely Planet, możemy sięgnąć do sekcji "where to stay" i zrezygnować z pośrednictwa portali typu Venere. Korzystając z podanych w książce adresów mailowych lub stron www - nie powinniśmy mieć problemów z rezerwacją odpowiadającego nam lokum. Jeżeli interesującego Was przewodnika nie ma w polskich księgarniach internetowych najlepiej zamówić na stronie Lonely Planet, a jeżeli nie możecie czekać na przysłanie - można ściągnąć on-line PDF'a (odpłatnie naturalnie).
Gdzie?
Co do tego, gdzie warto lecieć ze względu na pogodę - o tym napisze później.
Dziś odradzam tylko Jakuck :-)
Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz